Pan Nowak musi sprzedać mieszkanie! | Agencja Nieruchomości Warszawa
Czasem pan Nowak musi sprzedać swoje mieszkanie, dom lub inną nieruchomość. Myślał sobie, że skoro potrafił pokonać prawdziwy tor przeszkód, prawie nie do pokonania, żeby kupić i urządzić mieszkanie, to sprzedanie takiego obiektu marzeń wielu rodaków, pójdzie mu jak z płatka, tym bardziej, że pan Nowak jest znany z tego, że wszystko robi sam i najlepiej na świecie. Wartość swojego „zamku” zna, bo włożył w niego wiele trudu i pieniędzy na zdobywanie nadzwyczajnych materiałów wykończeniowych, detali i dodatków, których mu potem zazdrościli wszyscy goście. No, i rzecz nie do przecenienia – wspaniałe wspomnienia. Za ten trud, koszty i sentyment związany z mieszkaniem, pan Nowak będzie oczekiwał sporej gratyfikacji, która pomoże mu złagodzić ból rozstania się z ukochanym miejscem zamieszkania.
Na początek pan Nowak zrobił wszystko, co powinien: zapoznał się z katalogami przeznaczonych do sprzedaży mieszkań, domów lub innych nieruchomości zlokalizowanych w najbliższej okolicy, ustalił średnią cen, jakie obowiązują na porównywalne do jego własności lokale, dołożył do tej średniej ceny kwotę niezbyt wygórowaną, ale taką, żeby mu się, chociaż część jego pracy i nakładów zwróciła; zredagował zachęcające do kupowania ogłoszenie; umieścił je w przeznaczonych do tego miejscach, rubrykach ogłoszeniowych gazet i na odpowiednich portalach internetowych; nie zapomniał o dodaniu namiarów na siebie i nawet nie określił, w jakich godzinach będzie odbierał telefony; i… z poczuciem dobrze wykonanych czynności wstępnych, zabrał się do swojej pracy i wykonywania codziennych obowiązków, oczekując na reakcje ze strony zainteresowanego jego wspaniałą ofertą rynku nieruchomości.
Lekki niepokój odczuł pan Nowak, gdy w ciągu pierwszych dwóch dni oczekiwania, jego telefon zadzwonił tylko raz i okazało się, że dzwoniący pomylił ogłoszenia. Trzeciego dnia pan Nowak zmodyfikował swoje ogłoszenia, dopisując, że podana w nim cena mieszkania jest do uzgodnienia. To też dało niewielki rezultat, telefonów było wprawdzie kilka, a dwie osoby były nawet zainteresowane obejrzeniem mieszkania, ale proponowały takie godziny spotkania, jakie panu Nowakowi ze względu na obowiązki, zupełnie nie odpowiadały.
Po miesiącu od zamieszczenia pierwszych anonsów o sprzedaży mieszkania w czasie, którego tylko trzem potencjalnym nabywcom udało się obejrzeć mieszkanie, z czego pierwszy trafił fatalnie, bo państwo Nowakowie nie zdążyli posprzątać po przyjęciu pożegnalnym z sąsiadami, więc potencjalny nabywca nawet się porządnie nie rozejrzał, tylko od razu udał się do wyjścia. Drugiemu nie spodobały się kraty w oknach, jakie kiedyś, gdy w mieście nasiliły się włamania do mieszkań zamontował pan Nowak i do dzisiaj ich nie zdemontował. A trzeciemu, owszem, nawet się podobało, tylko napomknął, żeby pan Nowak spuścił trochę z ceny, to on się umówi na podpisanie umowy przedwstępnej, ale po paru dniach przestał odbierać telefony pana Nowaka, więc pan Nowak zrozumiał, że klient widocznie zrezygnował.
Tymczasem czas zaczynał poganiać pana Nowaka, bo prawdę mówiąc pieniądze, które miał uzyskać ze sprzedaży mieszkania były mu potrzebne na trzecią transzę zapłaty deweloperowi za budowany na zamówienie pana Nowaka dom pod miastem, w którym pan Nowak z rodziną chce zamieszkać, a to, co zostanie ze sprzedaży miało pokryć koszt wyposażenia domu.
Dopiero wtedy pan Nowak przynaglony przez żonę i okoliczności udał się do znanego biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami i zlecił mu sprzedaż swojego mieszkania. Jeszcze tego samego dnia zgłosiła się do niego młoda, lecz kompetentna osoba, która stwierdziła na wstępie, że musi mieszkanie pana Nowaka przearanżować zgodnie z metodą Home staging, a potem wykonać profesjonalne zdjęcia do zilustrowania odpowiednio zredagowanych ogłoszeń. Pan Nowak odzyskał wiarę, że uda mu się doprowadzić sprzedaż swojego mieszkania do szczęśliwego finału, zanim będzie zmuszony zaciągnąć kredyt hipoteczny na budowany pod miastem dom.
Dołącz do dyskusji
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.